Reklamy

Zimna wojna jednak trwa nadal?

Mogłoby się wydawać, że w przypadku doboru szczepionki przeciwko wirusowi COVID-19 w decyzji jesteśmy zdani na siebie. Niektórzy poddają się woli losu i wybierają najdogodniejszy termin bez względu na pochodzenie szczepionki. Inni sprawdzają informacje o przeciwskazaniach poszczególnych produktów oraz skutkach ubocznych i prawdopodobieństwie ich wystąpienia. Okazuje się jednak, że pole do manipulacji w tej kwestii nadal istnieje, a niektórzy próbują wskrzesić zimnowojennego ducha poprzez manipulowanie informacjami oraz ich odbiorcami.

Tak, według rosnącej liczby influencerów z różnych krajów, miało być w wypadku szczepionek Pfizera i AstraZeneci. Internetowi kreatorzy od kilku dni donoszą bowiem, że dostawali oferty od agencji PR-owej Fazze, by za pieniądze dzielić się nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi rzekomego, większego ryzyka śmiertelności po przyjęciu szczepionki Pfizera (miało być ono trzykrotnie wyższe w porównaniu do szczepionki AstraZeneci). Przedstawiciele agencji przesyłali odpowiednie dane i tabelki, dostarczali linki, na które miano się powoływał oraz prosili, by materiały nie były oznaczone jako sponsorowane i uchodziły za „radę dla widzów” oraz „niezależny punkt widzenia”.

Research na temat agencji Fazze ujawnił, że wcale nie znajduje się ona pod podawanym w mailach londyńskim adresem. Jej szef, Wiaczesław U, rezyduje w Moskwie. To wskazuje z kolei najpewniej na to, że to część putinowskiej propagandy wymierzonej w amerykański koncern farmaceutyczny, którego szczepionka cieszy się sporym zaufaniem i popularnością (w przeciwieństwie np. do Astrazeneci, do której wiele osób pochodzi z nieufnością). Dziennikarze zwracają też uwagę na fakt, że zaraz po ujawnieniu tych informacji, dane dotyczące agencji Fazze zaczęły znikać z internetu – udało się jednak zarejestrować część z nich.

Zimna wojna rzekomo zakończyła się ponad trzy dekady temu. Okazuje się jednak, że nie do końca.

WIĘCEJ